Związek między dwojgiem ludzi, zawsze kojarzył mi się z wzajemnym szacunkiem, wsparciem i zrozumieniem i zawsze też starałam się podchodzić do tego w taki sposób. Ostatnio jednak odnoszę wrażenie, że większość związków to emocjonalna przepychanka, w której kobieta jest tą stroną, mającą wymogi i zachcianki, a mężczyzna tym, który te zachcianki bezdyskusyjnie ma spełniać .
Kobiety ogarnęła chęć pokazania innym, nie tylko partnerowi, że wbrew pozorom, to ONA ma większą władzę i ONA stawia kropkę nad "i" bezdyskusyjnie i niezależnie od reakcji drugiej połówki.
Kobiety oczekują szacunku, starań, wsparcia i miłości ze strony mężczyzny. Czasem biadolą, że tego wsparcia jest za mało, że partner zachował się tak a nie inaczej,
przez co oczywiście zasłużył na konkretną ripostę z ich strony, bo przecież "musiał dostać za swoje" a nawet jesli nie musiał, to raz na jakiś czas, nie zaszkodzi dać mu kopniaka, żeby wiedział gdzie jest jego miejsce w stadzie. Mężczyźni mają spełniać wszystkie nasze zachcianki, płacić rachunki, robić zakupy, kupować nam prezenty, okazywać czułość, przymykać oko na niekoniecznie dla nich miłe sytuacje, i w imię "wyższego dobra" robić dobrą minę do złej gry, bo przecież facet musi traktować kobietę z szacunkiem. I robią to! Oni naprawdę to robią, właśnie dlatego, że nas kochają, że nie chcą się kłucić, i czasem wolą przymknąć to jedno oko, by przemilczeć dyskusję, która mogłaby rozpętać trzecią wojnę światową.
A kobieta triumfuje. Bo wygrała. Bo postawiła na swoim, bo teraz może Ci się pochwalić droga koleżanko, że facetów należy traktować z góry, że Tyś zbyt naiwna, zbyt dobra, i wogóle mięczak jesteś, bo ona nigdy by sobie w kaszę dmuchać tak jak Ty nie dała. Z dumą poinformuje Cię, jaka to z niej zimna suka, i jaki powinnaś brać z niej przykład.
A ja pytam "Gdzie do cholery jest szacunek dla partnera??"
Bo teraz odwróćmy sytuację. Co by było gdyby to facet wymagał tych wszystkich rzeczy przy jednoczesnym traktowaniu Cię z góry hmm?
Niezbyt fajnie prawda? Zakładam że szybko poszedłby w odstawkę.
Nigdy nie rozumiałam, i nie zrozumiem kobiet, traktujących facetów poprostu po chamsku, za nic. Jeśli facet naprawdę zasłużył na skarcenie, to co innego, ale świadome traktowanie go z góry tylko po to, by pokazać swoją wyższość emocjonalną nad drugą stroną, jest poniżej krytyki. Zwłaszcza, że większość postępuje tak, bo zaczęła
panować taka dziwna pseudomoda na bycie tą tak zwaną "zimną suką". No przecież facet musi czuć respekt, musi mieć świadomość, że nie ma lekko,
że trzeba sobie zasłużyć na miłe słowa bo wkońcu "to facet więc mu się należy" .
I co dzieje się potem? Potem Moja Droga zostajesz sama. Jak paluszek na lodzie. Bo żaden szanujący się facet, nie zechce
kobiety która wymaga szacunku do siebie samej, jednocześnie nie dając mu go w zamian. Nikt o zdrowych zmysłach nie wejdzie w taka relację, a nawet jeśli wejdzie, to szybko z niej wyjdzie.
Więc zamiast pieprzyć jaki to facet jest beznajdziejny, bo znowu nie zrobił czegoś co TY chciałaś, może najpierw zastanów się, ile wcześniej Ty sama dałaś mu od siebie.